Wyprawa na północ po armatę i radar

Jedną z najbardziej emocjonujących rzeczy dla nas, jest pozyskiwanie nowych eksponatów do naszego Muzeum Techniki Wojskowej. Znalezienie ciekawego egzemplarza, dogadanie warunków, oczekiwanie na decyzję, dogodny termin transportu żeby spasować każdemu jego wolny czas i w końcu…. WYJAZD. Wyczekany i wymarzony, planowany od dawna. Nie jest to odpękanie „fuchy” w stylu „dobra, biorę kurtkę i lecę”. Planowanie noclegów, dobieranie właściwego wyposażenia, wizyta w spożywczaku po najlepsze frykasy na trasę, żeby jak w kinie kontemplować przygody, tym razem własne i przegryzać snackami i popijać kolą z rurką. Musi być kawa na trasę i doborowe towarzystwo, z którym łatwiej znieść przeciwności losu i zażegnać problemy, najczęściej techniczne.
A potem punkt kulminacyjny, załadunek sprzętu na lawetę. Już wiadomo że nasz, że nikt nie zabierze, że się udało. Że wrócimy w glorii i chwale na bazę. I mimo że zajmujemy się militariami już ze 20 lat, to jeszcze nam się to nie przejadło. Wciąż cieszy każda nowa „przejęta” sztuka.

Wyprawa na północ po armatę i radar