Nasze czołgi działają co raz lepiej
Kupić pojazd wojskowy to prosta sprawa. Ale uruchamiać w nim kolejne podzespoły to już nie ma tak hop-siup. Trzeba szukać części, niektóre z nich to egzotyka, rzadko pojawiająca się w ogólnodostępnych kanałach informacyjnych. Często trzeba poszukiwać części rozpuszczając plotki, wici, zaglądając do różnych magazynów itp. Potem, jak się już zdobędzie dany element, to trzeba go raczej usprawnić. Rzadko udaje się kupić części zawinięte w pergamin. Częściej jest to zdezelowana część, która komuś zalega w „piwnicy” jako zapsuta, albo wyeksploatowana. Komunikat właściciela tej części często brzmi:
„Jak chcesz, to weź, bo moja jest dobra a mam drugą jeszcze sprawną w zapasie ale Ci nie oddam bo muszę mieć na zapas jakby co. Ale tą możesz wziąć, to da się jeszcze naprawić”.
I wtedy w końcu poszukiwany kawałek złomu trafia na warsztat, tam się go reanimuje, udrażnia, wymienia łożyska, uszczelnienia, dotacza wałki, naprawia urwane gwinty, dorabia kółka pasowe, naprawia instalację elektryczną i składa do kupy.
A potem w końcu można zamontować w pojeździe i cieszyć się sprawnością.
Dlatego wrzucając film z pracującym podgrzewaczem, nam militarystom, miło się go ogląda. Znowu malutka cząstka motoryzacyjnej historii się ruszyła.